W stronę cichego zrozumienia
Mason z całych sił starał się stworzyć przestrzeń, w której Julia mogłaby poczuć się bezpiecznie w nowej roli. Rozumiał, że bycie żoną to nie tylko formalność, ale droga, którą trzeba przejść we własnym rytmie. Tego ranka ruszali w podróż do domu – miejsca, gdzie miał rozpocząć się ich wspólny rozdział. W jego sercu tliła się nadzieja na odbudowę intymności, wspólne chwile i odkrywanie się na nowo. Choć cień niepokoju wciąż w nim tkwił po ich milczącej nocy poślubnej, wybrał cierpliwość zamiast presji. Wierzył, że jeśli zostawi jej przestrzeń, Julia sama wróci z odpowiedziami. Nie przestawał marzyć o małżeństwie, w którym miłość przeważy nad bólem i niepewnością. Trzymał się tej myśli z uporem – jak ktoś, kto nie chce wypuścić z rąk światła, nawet w najciemniejszej godzinie.