Maskarada bez skazy
Julia poruszała się z lekkością, jakby poprzedni wieczór był zaledwie snem, którego już nie pamięta. Jej śmiech brzmiał swobodnie, słowa wypowiadała z nonszalancją, zupełnie jakby życie toczyło się bez zgrzytów. Jednak Mason dostrzegał w jej zachowaniu coś więcej – coś zbyt doskonałego, zbyt wyreżyserowanego. Gdy próbował wrócić do tematu jej nagłego zniknięcia, zręcznie unikała rozmowy, zmieniając temat z uśmiechem, który nie sięgał oczu. Choć zapewniała, że wszystko jest w porządku, jej wzrok uciekał gdzieś w dal, jakby skrywała tajemnicę, której nie była gotowa wyjawić. Mason czuł niepokój, lecz powstrzymywał się od pytań. Wiedział, że nie może zmusić jej do szczerości – prawda musiała przyjść od niej, w jej czasie i na jej warunkach.